Zabójstwo – wirtualna prezentacja wspomnień genetycznych Altaïra Ibn-La'Ahada z 7 września 1191 roku, odtworzona przez jego potomka – Desmonda Milesa w 2012 roku przy pomocy Animusa 1.28.
Opis[]
Po nieudanej próbie zabójstwa Roberta de Sable na pogrzebie Majd Addina w Jerozolimie, Altaïr jedzie do Arsufu, by tam dopaść swój cel.
Przebieg[]
Po walce z krzyżowcami i Saracenami, Altaïr dociera do obozu króla Ryszarda Lwie Serce. Został tam zatrzymany przez strażników.
- Krzyżowiec: Nie podchodź bliżej!
- Altaïr: Poczekajcie. Przynoszę słowo, nie stal.
- Ryszard: Oferujesz więc warunki kapitulacji? Najwyższy czas.
- Altaïr: Nie zrozumiałeś mnie. Przysyła mnie Al Mualim, nie Saraceni.
- Ryszard: Asasyn! Co to ma znaczyć? Mów szybko!
- Altaïr: Macie zdrajcę w swoim gronie.
- Ryszard: Wynajął cię, żebyś mnie zabił? Przyszedłeś się przechwalać, zanim uderzysz? Nie poddam się tak łatwo!
- Altaïr: Nie ciebie przyszedłem zabić, tylko jego.
- Ryszard: Mów więc, abym mógł osądzić prawdę! Kto jest tym zdrajcą?
Altaïr podchodzi do króla.
- Altaïr: Robert de Sable.
- Ryszard: Mój namiestnik?
- Altaïr: Zamierza was zdradzić.
- Ryszard: Nie tak to przedstawia. Szuka zemsty na was za spustoszenia, jakie poczyniliście w Akce. A ja jestem skłonny go w tym poprzeć. Wasi ludzie wymordowali mych najlepszych.
- Altaïr: To ja ich zabiłem. Miałem ku temu ważne powody, wysłuchaj mnie. Wilhelm z Montferratu chciał zająć Akkę siłą przy pomocy swych żołnierzy. Garnier de Naplouse wykorzystywał swój kunszt, by indoktrynować i kontrolować każdego, kto mu się opiera. Sibrand zamierzał zablokować porty, odcinając pomoc dla twego Królestwa. To oni cię zdradzili, wypełniając rozkazy otrzymane od Roberta.
- Ryszard: Spodziewasz się, że uwierzę w tę niewiarygodną opowieść?
- Altaïr: Znałeś tych ludzi lepiej ode mnie. Czy naprawdę zaskoczyła cię wiadomość o ich złych zamiarach?
Ryszard spojrzał się na Roberta de Sable.
- Ryszard: Czy to prawda?
Robert zdejmuje hełm.
- Robert: Mój panie. Stoimy twarzą w twarz z asasynem. Oni są mistrzami manipulacji. Oczywiście, że to nieprawda.
- Altaïr: Nie mam powodu, by kłamać.
- Robert: Ależ masz. Boisz się, co stanie się z waszą małą fortecą. Czy wytrzyma połączony atak armii krzyżowców i Saracenów?
- Altaïr: Mam na sercu dobro ludzi zamieszkujących Ziemię Świętą. Jeśli mam się poświęcić, by zapanował pokój, niech tak będzie.
- Ryszard: Znaleźliśmy się w dziwnym położeniu. Oskarżacie się nawzajem.
- Robert: Naprawdę, nie ma na to czasu. Muszę spotkać się z Saladynem i odzyskać jego pomoc. Im więcej czasu stracimy, tym będzie mi trudniej.
- Ryszard: Zaczekaj chwilę, Robercie!
- Robert: Dlaczego? Co zamierzasz? Chyba mu nie wierzysz.
- Ryszard: To ciężka decyzja. Nie potrafię jej podjąć sam. Muszę pozostawić ją w gestii mądrzejszego ode mnie.
- Robert: Dziękuję.
- Ryszard: Nie, Robercie. Nie o tobie.
- Robert: Więc o kim?
- Ryszard: O Panu naszym. Niech rozstrzygnie pojedynek! Bóg z pewnością wspomoże tego, kto walczy w słusznej sprawie.
- Robert: Jeśli tego sobie życzysz.
- Ryszard: Właśnie tego.
- Robert: Niechże tak będzie. Dobądź broni, asasynie!
Altaïr walczy z Robertem i jego ludźmi. Wygrywa walkę.
- Altaïr: A więc to koniec. Twoje plany spoczną razem z tobą w grobie.
- Robert: (śmiejąc się) Nie wiesz nic o żadnych planach. Jesteś jeno marionetką. On cię zdradził, chłopcze, tak jak zdradził mnie!
- Altaïr: Mów do rzeczy, templariuszu, albo zamilcz!
- Robert: Kazał ci zabić dziewięciu, tak? Dziewięciu, którzy strzegli tajemnicy skarbu?
- Altaïr: Co z tego?
- Robert: To nie dziewięciu znalazło skarb, asasynie. Nie dziewięciu, lecz dziesięciu!
- Altaïr: A więc jest dziesiąty? Nie może przeżyć nikt, kto zna tajemnicę. Zdradź mi jego imię!
- Robert: Och, dobrze go znasz, wątpię jednak, czy odbierzesz mu życie tak chętnie, jak mi.
- Altaïr: Kto to?
- Robert: Twój Mistrz, Al Mualim!
- Altaïr: Przecież nie jest templariuszem.
- Robert: Nigdy się nie zastanawiałeś, skąd tyle wie? Gdzie nas znaleźć, ilu nas jest, do czego dążyliśmy?
- Altaïr: Jest Mistrzem asasynów!
- Robert: Oui! (Tak!) Mistrzem kłamstwa, my jesteśmy tylko kolejnymi pionkami w jego wielkiej grze. A teraz, po mojej śmierci, pozostajesz tylko ty. Sądzisz, że pozwoli ci żyć z taką wiedzą?
- Altaïr: Nie interesuje mnie skarb!
- Robert: Ach, ale jego tak! Od twojego mistrza odróżnia mnie tylko to, że on nie chciał się dzielić.
- Altaïr: Nie.
- Robert: Cóż za ironia, nieprawdaż? Ja, twój największy wróg, ochroniłem cię. A teraz odebrałeś mi życie, tym samym skazując siebie na śmierć!
Po walce do Altaïra zwraca się król Ryszard Lwie Serce.
- Ryszard: Dobra walka, asasynie! Bóg jest dziś przychylny twej sprawie.
- Altaïr: Bóg nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu lepiej walczyłem.
- Ryszard: Ach, może nie wierzysz w Niego, lecz wygląda na to, że On wierzy w ciebie. Chciałbym ci zadać pytanie, zanim odejdziesz.
- Altaïr: Pytaj więc.
- Ryszard: Dlaczego? Po co udawać się tak daleko, po tysiąckroć ryzykując życiem – wszystko, żeby zabić jednego człowieka?
- Altaïr: Zagrażał moim braciom i temu, co reprezentujemy.
- Ryszard: Ach. Chodzi zatem o zemstę?
- Altaïr: Nie. Nie o zemstę. O sprawiedliwość. Możliwość osiągnięcia pokoju.
- Ryszard: O to walczysz? O pokój? Nie widzisz w tym sprzeczności?
- Altaïr: Z niektórymi ludźmi nie można się dogadać.
- Ryszard: Jak z tym szaleńcem, Saladynem.
- Altaïr: Obaj równie mocno pragniecie zakończenia tej wojny.
- Ryszard: Tak słyszałem. Lecz widzę co innego.
- Altaïr: Nawet jeśli tego nie mówi, ludzie tego pragną. Zarówno Saraceni, jak i krzyżowcy.
- Ryszard: Ludzie sami nie wiedzą, czego pragną. Dlatego zwracają się do takich jak my.
- Altaïr: W takim razie na waszych barkach spoczywa rozwiązanie.
- Ryszard: Bzdury. Przychodzimy na ten świat z krzykiem i kopaniem. Jesteśmy chwiejni i gwałtowni – taka jest nasza natura. Nic na to nie poradzimy.
- Altaïr: Nie. Jesteśmy tacy, jakimi chcemy być.
- Ryszard: Typowe. Zawsze bawicie się słowami.
- Altaïr: Mówię prawdę. Nie doszukuj się tu żadnych sztuczek.
- Ryszard: Wkrótce się dowiemy. Obawiam się jednak, że dziś twe pragnienia się nie spełnią. Podczas, gdy rozmawiamy, Saladyn przerzedza szeregi moich ludzi i muszę się tym zająć. Lecz być może, gdy zobaczy, jak podatny jest na ciosy, przemyśli swój plan działania. Tak. Z czasem twój cel może się ziścić.
- Altaïr: Nie zapominaj, że twoje bezpieczeństwo wcale nie jest pewniejsze. Ludzie, których zostawiłeś, by rządzili w twoim imieniu nie zamierzają ci służyć dłużej, niż będzie trzeba.
- Ryszard: Tak, tak. Jestem tego świadom.
- Altaïr: Opuszczę cię zatem. Muszę odbyć z Mistrzem długą rozmowę. Wygląda na to, że nawet on nie jest bez winy.
- Ryszard: Jest tylko człowiekiem, jak my wszyscy. Ty też.
- Altaïr: Niech pokój i bezpieczeństwo będą z tobą.
Altaïr opuścił obóz króla i pogalopował do Masjafu.
Konkluzja[]
Altaïr zabił Roberta de Sable, lecz dowiedział się, że istnieje jeszcze dziesiąty templariusz – Al Mualim, jego Mistrz. Jedzie do Masjafu, by się z nim zmierzyć.