Tak to już jest – wirtualna prezentacja genetycznych wspomnienń Shaya Cormaca ze stycznia 1752 roku, odtworzona przez technika Abstergo Entertainment za pomocą Animusa.
Opis[]
Shay i Liam udają się do Port-Menier, aby spotkać się z przemytnikami, którzy zostają schwytani. Asasyni z pomocą kawalera de la Verendrye'a muszą ich uwolnić.
Przebieg[]
- Shay: Wstrzymaj me ostrze, nim ugodzi niewinnego. Ukrywaj się na widoku. Nigdy nie narażaj Bractwa Asasynów. Oto są przykazania Kreda. Zasady, według których kiedyś żyłem. Młokoś był ze mnie wtedy. Wkrótce miała wybuchnąć wojna siedmioletnia. Ani się spodziewałem, co fortuna trzyma dla mnie w zanadrzu... Ani jaką cenę zgodzę się zapłacić. Nazywam się Shay Patrick Cormac. Oto moja historia...
Shay poruszając się po drzewach zbliża się do swojego celu.
- Liam: Przynajmniej nie zabraknie nam drewna na ogień.
Shay zeskakuje z pnia na Liama, a ten robi unik.
- Shay: Ale sam przyznaj, prawie trafiłem!
- Liam: Prawie się nie liczy, Shay. A poza tym, nie... po prostu miałeś szczęście.
- Shay: Miałem, bo się o to postarałem, Liam.
- Liam: Ach, gadasz tak od lat i nic oprócz gadania nie masz. Chyba, że wszystko wydajesz, żeby wykaraskać się z kłopotów?
- Shay: Wiesz, jak to bywa, kłopoty po prostu mnie lubią..
Rozmowę przerywa dźwięk armat.
- Liam: Wracajmy. Chodź! Kapitan de la Verendrye i jego załoga musieli wpaść w tarapaty. Kto mógłby zgadnąć, że spotkanie z przemytnikami ściągnie kłopoty?
- Shay: Nadal nie rozumiem, czemu mi nie powiesz, co tu robimy.
- Liam: Bo kawaler zdecydował żeby nie mówić.
- Shay: Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, Liam.
- Liam: Jesteśmy, ale to jest służba. Tu nie chodzi o ciebie, Shay. Idę za szybko?
- Shay: Tylko cię pilnuję, żebyś się nie poślizgnął i nie zrobił sobie krzywdy.
- Liam: Szybciej! Lepiej, żeby kawaler nie musiał czekać.
- Kawaler: (Jasna cholera! Gdzie są ci idioci?)
Shay i Liam docierają do obozu Chevaliera.
- Kawaler: (Co u...) Gdzie was dwóch poniosło, u licha?
- Shay: Polowaliśmy. Co się tu stało?
- Kawaler: Moich ludzi napadli jacyś angielscy marynarze!
- Shay: I co, kapitanie Joseph, nie pokonał waszmość wszystkich w pojedynkę, jak to zwykłeś mówić?
- Kawaler: Nazywam się (kapitan) Louis-Joseph Gauthier, kawaler de La Verendrye. A ty bujasz w obłokach, jeśli sądzisz, że jakiekolwiek ćwiczenia uczynią z ciebie prawdziwego asasyna. Wiesz w ogóle, co to znaczy byś asasynem? To znaczy, że spoczywa na tobie odpowiedzialność za pradawną, dumną tradycję. To znaczy, że masz być posłuszny swojemu mentorowi bez szemrania. Jak inaczej możemy wywalczyć wolność dla rasy ludzkiej?
- Shay: Piękne słowa, kawalerze, ale w tym momencie niespecjalnie czuję się wolny..
- Kawaler: Cóż, zatem przynajmniej poczuj, że dostałeś nauczkę, uch!
Kawaler uderza Shaya, a ci zaczynają się bić.
- Kawaler: Nauczę cię manier, pętaku. Jak śmiesz okazywać taki brak szacunku! Nieodpowiedzialna gnido!
Liam powstrzymuje mężczyzn.
- Liam: Panowie, hola! Mamy wspólnego wroga i mniemam, że jest on całkiem niedaleko.
- Kawaler: Angielska flota zaatakowała mój statek i zmusiła moich ludzi do ucieczki! Utknęliśmy tutaj,a co gorsza, przemytnicy, z którymi mieliśmy się spotkać, zostali schwytani.
- Liam: Shay i ja uwolnimy przemytników, w tym czasie niech pan zajmie się rannymi.
Liam daje Shay'owi miecz i sztylet.
- Liam: Weź, przydadzą ci się. Działaj ostrożnie, Shay. Królewska Marynarka będzie na nas gotowa. Pamiętaj, czego się uczyłeś.
Shay i Liam docierają do brytyjskiego obozu.
- Liam: Gotowy dać im nauczkę?
- Shay: Nie mają szans.
- Żołnierz 1: Gdzie są teraz twoi kamraci, szczurze rynsztokowy?
Liam usypia żołnierza.
- Shay: Nieźle.
- Żołnierz 1: Gadaj, zanim wytłukę ci mózg ze łba!
Shay zabija żołnierza i uwalnia przemytnika.
- Przemytnik: Wielkie dzięki!
- Żołnierz 2: Miejcie oczy szeroko otwarte. Gdzieś tutaj dalej są ich kamraci.
Asasyni dostają się na cumujący obok statek. Obok nich przpływa brytyjski okręt.
- Żołnierz 3: Dobrych łowów, chłopcy!
- Żołnierz 4: Spalcie ich!
- Żołnierz 5: Zatopcie tą francuska krypę!
- Żołnierz 6: Nie mają z nami szans!
Shay uwalnia przemytników, gdy nagle z dolnego pokładu wychodzą brytyjscy żołnierze. Cormac zaczyna z nimi walczyć, a po chwili pomagają jemu kawaler i Liam. Asasyni pokonują żołnierzy.
- Shay: Oszczędziłem dla was tych jegomościów.
- Liam: Bardzo zapobiegliwe.
- Kawaler: Może jednak będzie z ciebie jakiś pożytek, Shay.
- Shay: Jeżeli mowa o pożytku, te zakute łby chyba nie będą już potrzebować okrętu.
- Kawaler: Mówisz o tej kupie... (gówna)? Chcesz go Shay, to jest twój. A teraz odstaw mnie na mój statek.
- Liam: Słyszałeś kawalera. Okręt jest twój, Shay. Śmiało, stań za sterem.
Shay łapie za koło sterowe i asasyni odpływają.
- Liam: Niektórzy z tych, których uwolniłeś, zgodzili się do nas przystać. Będzie z nich dobra załoga.
- Kawaler: Nie wiem jak ich kapitan, ale zaraz po mnie jesteś najbardziej doświadczonym żeglarzem w Bractwie, Shay. Poza tym przyda nam się jeszcze statek, nawet tak żałosny jak ten.
- Shay: Jest mój, prawda? Mój własny statek.
- Kawaler: Twoja własna kupa desek, owszem.
- Shay: Ach, kapka farby i kilka nowych armat, a będzie wyglądał jak najzgrabniejsza łajba wszystkich siedmiu mórz.
- Liam: Ruszamy, kapitanie?
- Shay: W rzeczy samej, pierwszy oficerze!
- Kawaler: (Idioci...)
- Shay: To ruina, ale jeszcze trzyma się na falach. A nazywa się Morrigan.
- Kawaler: Morrigan... Głupia królowa wróżek, która doprowadziła do upadku mędrca Merlina. Och... Będzie dla ciebie idealna, Shay.
Morrigan dopływa do okrętu kawalera, który jest atakowany przez brytyjskie statki.
- Kawaler: (Mój Boże!) (Te sukinsyny!) Oni go zatopią!
- Liam: Poddajmy Morrgian próbie, kapitanie Shay.
- Shay: Gotować się do bitwy, panowie!
Asasyni zaczynają walczyć z okrętami brytyjskimi.
- Kawaler: Powstrzymaj ich, chłopcze! Rozbijają Sokoła w drzazgi! Zrób coś! Mój statek!
Shay zatapia wszystkie statki, a Morrigan podpływa do Sokoła.
- Kawaler: Chyba jednak ten okręt nada się do walki. Wrócę na to, co pozostało z Sokoła. Do domu niedaleko, a trzeba jeszcze wykonać naprawy.
- Shay: Śpiewajcie głośno, panowie. Kawaler jest z nas zadowolony!
Shay i Liam szykują się do odpłynięcia.
- Liam: Jaki kurs mam obrać, Shay?
- Shay: Czas zameldować się mentorowi, prawda?
- Liam: Mądrze prawisz, kapitanie. Mądrze prawisz.
Konkluzja[]
Shay ocalił okręt kawalera, a następnie razem z Liamem udał się do posiadłości Davenporta.
100% synchronizacji[]
By uzyskać pełną synchronizację z Shay'em, należy:
- Nie zostać wykrytym przez strażników.
- Zabić wszystkich strażników.