Przypadkowy filozof – wirtualna prezentacja wspomnień genetycznych Bayeka z 48 r. p.n.e., odtworzona przez Laylę Hassan w 2017 roku przy pomocy Animusa HR-8.
Opis[]
Będąc w aleksandryjskim porcie, Bayek usłyszał kobietę nawołującą imię swojego syna.
Przebieg[]
Bayek słyszy zrozpaczoną kobietę.
- Tjepu: Tefibi! Tefibi!
Tjepu zauważyła Bayeka.
- Tjepu: Medżaj! Bogom niech będą dzięki. Od wielu księżyców nie widziałam nikogo z waszego bractwa.
- Bayek: Co cię trapi, mateczko?
- Tjepu: Mój syn, Tefibi. Dzieciak jest obłąkany, ciągle ucieka. Zamarzył sobie, że zostanie jakimś myślicielem, niech go Set zabierze! Wybrał się poszukać jakiejś jaskini na wybrzeżu i już dawno powinien być z powrotem.
- Bayek: Jeśli zaginął, odszukam go.
- Tjepu: Dziękuję ci, medżaju.
Bayek poszedł przeszukać wybrzeże aleksandryjskie.
- Bayek: To chyba tu zdaniem matki powinien być Tefibi.
Bayek zaczął badać okolicę. Znalazł ślady na kamieniach.
- Bayek: Czyjeś odzienie. Podarte.
Medżaj odnalazł ślady krwi nieopodal latarnii.
- Bayek: Ślady krwi wiodą wokół latarni morskiej. Ciekawe, czy...
Bayek zaczął podążać za plamami krwi.
- Bayek: Krwawe ślady prowadzą do tych drzwi.
Bayek wszedł do małej chatki i znalazł tam mężczyznę leżącego na podłodze.
- Bayek: Tefibi? Matka mnie po ciebie przysłała.
- Tefibi: O, to dobrze. Inaczej zrobiłbym ci krzywdę. Siłą mego umysłu.
- Bayek: Wątpię, dzieciaku.
- Tefibi: Dobrze, pomóż mi wstać.
Tefibi wstał.
- Tefibi: Och... Czuję się trochę... słabo. Chyba straciłem dużo krwi.
- Bayek: W takim razie pora odprowadzić cię do matki.
- Tefibi: Będzie wściekła. Ach, no dobrze. Prowadź. Dam radę wyjść o własnych siłach. Matka posłała wojownika, żeby mnie chronił. Filozof potrzebuje opiekuna.
Mężczyźni zaczęli iść w stronę portu.
- Bayek: Nie jestem twoim opiekunem. Pomagam twojej matce.
- Tefibi: Ten symbol. To oko Horusa?
- Bayek: To mój znak medżaja.
- Tefibi: Medżaja? Aaaaach. Stare Państwo. A czy medżajów przypadkiem nie wybili ptolemejczycy?
- Bayek: Jeden im się gdzieś zawieruszył.
- Tefibi: Chciałbyś może, żebym spisał twoje dzieje? Ostatni Medżaj byłby wyborną opowieścią.
- Bayek: Cóż, a jakiego rodzaju miało to być dzieło, Tefibi?
- Tefibi: Już wiem! Baśń! Taka, która zawstydziłaby samego Ezopa! Chyba uczynię cię w niej wielbłądem.
Do Bayeka i Tefibiego podeszła grupa żołnierzy.
- Egipski żołnierz 1: Tam! Brać go. To on nas okradł!
- Bayek: Ukradłeś im coś?
- Tefibi: Broń mojej wolnej woli, wojowniku!
- Bayek: Zajmę się nimi.
Bayek zabił żołnierzy.
- Bayek: No i już. To chyba wszyscy.
Medżaj podszedł do Tefibiego.
- Bayek: Tefibi, czy zapomniałeś wspomnieć jeszcze o czymś związanym z twoimi prygodami? Na przykład o skrzyni pełnej drachm?
- Tefibi: Ranisz mnie, medżaju! Ja pożądam wiedzy. I paru drachm przy okazji, ale złodziejem nie jestem!
- Bayek: Wygląda na to, że nie ma więcej strażników, Tefibi. Wracaj do matki i swoich nauk.
- Tefibi: Odwiedź mnie kiedyś w Aleksandrii, medżaju! Zostanę wielkim filozofem, zobaczysz!
- Bayek: Nie... nie mogę się tego wprost doczekać, Tefibi.
Konkluzja[]
Bayek odnalazł i uratował Tefibiego.