Przyjaciół trzymaj blisko – wirtualna prezentacja wspomnień genetycznych Shaya Cormaca z 1756 roku, odtworzona w 2014 roku przez technika Abstergo Entertainment za pomocą Animusa.
Opis[]
Po ataku na Fort La Croix, Shay spotyka się z pułkownikiem Monro w Nowym Jorku.
Przebieg[]
- George: Ach, panie Cormac. Potwierdziło się wszystko, co usłyszał pan od Le Chasseura. Miejscowe rzezimieszki zmieniają taktykę.
- Shay: Co teraz knują?
- George: Ich herszt najął Benjamina Franklina, aby stworzył dla nich nową broń. Dobrze go strzegą.
- Shay: Benjamina Franklina... Tego uczonego?
- George: A więc słyszałeś o nim, świetnie. Buduje aparaturę, która pozwoli rozpuścić gaz pomiędzy ludźmi. Trujący gaz, jak się okazuje.
- Shay: Między ludźmi? Myślałem, że chcieli go użyć przeciw władzom. Chociaż to też byłoby straszne...
- George: Bandyci, których aresztowaliśmy, mówią o jakiejś przerażającej kobiecie. Mniemam, że to ona stoi za ty morderczym planem.
- Shay: Zajmę się tym.
- George: Dziękuję.
Monro odszedł.
- Shay: Hope... mam nadzieję, że to nie ty.
Shay udał się do domu Benjamina Franklina pilnowanego przez gangsterów.
- Gangster 1: Widziałeś go dzisiaj?
- Gangster 2: Nie, nie wyściubił nosa od paru dni.
- Gangster 3: Nad czym pracuje Franklin?
- Gangster 4: Nie jestem pewien, ale z tego, co słyszę... nad czymś wybuchowym. Szefowa chce, żeby dokładnie odizolować Franklina.
- Gangster 5: Aha. Nikomu nie wolno zaprzątać mu głowy.
Shay zabija członków gangu i puka do drzwi Franklina.
- Benjamin: Shay? Dobrze cię znowu widzieć! Twoja przyjaciółka Hope rzekła mi, że wyjechałeś.
- Shay: Tak... było. Drogi panie, przyszedłem odebrać wyniki pańskich studiów.
- Benjamin: Och, świetnie się składa, bo właśnie skończyłem budować prototyp. Trzymaj!
Franklin daje Shayowi wyrzutnię granatów.
- Benjamin: Szykowałem się do wyjazdu do Filadelfii, a potem do Europy. Zaproszono mnie z wykładami do Londynu. Czy powiesz o tym pannie Hope?
- Shay: Z całą pewnością.
Franklin odchodzi, a Shay montuje granatnik na swojej wiatrówce.
- Shay: O mój Boże, Hope... Co ty robisz z tymi przestępcami? Chcesz pogrążyć miasto w konflikcie? Kim ty się stałaś?
Podchodzi Monro.
- George: Czy coś pana gryzie, panie Cormac?
- Shay: Nie, tak, to tylko... wspomnienia z dawnych lat.
- George: Kiedy dostaję nowych rekrutów, których gnębią wyrzuty sumienia, zawsze im mówię, że najlepiej pozbyć się ich za pomocą prochu.
- Shay: Ma pan rację, pułkowniku.
- George: Ten prototyp wydaje się być potężną bronią. Niech pan włada nią roztropnie, panie Cormac. Nasi wywiadowcy donosili, że ten aparat może zniszczyć niektóre umocnienia albo porazić wielu wrogów naraz. Ale można też go używać bardziej subtelnie. Niektóre granaty zawierają silny środek usypiający. Jeśli poślesz taki w grupę ludzi, wszyscy od razu zapadną w sen. Trzeba wypróbować tę nową broń. Strzel z niej w te drzwi.
Zniszcz drzwi za pomocą granatów.
Shay wystrzelił granat odłamkowy w drzwi magazynu, niszcząc je.
- George: Dobra robota. Chyba jesteś gotów użyć tej broni przeciwko niegodziwcom, którzy chcieli się nią posłużyć. Niedaleko stąd jest porzucony warsztat, w którym ukryta jest niebezpieczna trucizna. Póki co ma tylko działanie usypiające... Ale lękam się, że ci bandyci ją destylują. Silniejsza postać mogłaby zatruć lub nawet zabić większość mieszkańców Nowego Jorku.
- Shay: A zatem to będzie mój pierwszy cel.
- George: Dawaj baczenie, panie Cormac. Jak rozumiem, składniki tej substancji są... bardzo niestabilne.
- Shay: To nawet lepiej.
Shay dociera do magazynu.
- Shay: Może jak coś tu uszkodzę, cała ta machina zepsuje się.
Shay niszczy trzy zbiorniki z trucizną.
- Gangsterzy: To niebezpieczne!
Straciłeś rozum?!
Przestań, głupcze! - Shay: Muszę się stąd wydostać albo jestem martwy.
Shay oddala się, po czym razem z Morno i Christopherem Gistem obserwuje wybuch składu trucizny.
- Christopher: Cóż za wspaniały obraz zniszczenia, kapitanie! Widziałem dym nawet z pokładu Morrigan!
- George: To powinno zniechęcić złoczyńców. Nowy Jork jest bezpieczny, przynajmniej na razie.
- Shay: Z całym szacunkiem, pułkowniku, ale żeby pozbyć się takich szkodników, trzeba czegoś więcej niż kilku takich wybuchów.
- William: Chłopak ma rację, pułkowniku Morno.
Do mężczyzn podeszli William Johnson i Jack Weeks.
- Jack: Shay, tak masz na imię, prawda? Gratulacje. Wykurzyłeś właśnie z Nowego Jorku duże stado szczurów. Nazywam się Jack Weeks, a to jest William Johnson. Nie wiem, jak on, ale ja raduję się niezmiernie, żem cię poznał.
- Shay: Ja również jestem zaszczycony.
- Christopher: Straszny tu kurz. Mniemam, że Shay może opowiedzieć nam swoje perypetie nad kufelkiem. Pierwsza kolejka na koszt pułkownika!
- George: Co się stało, panie Cormac?
- Shay: Trochę jestem skołowany... Chyba nawdychałem się tego gazu.
- George: Piwo dobrze ci zrobi. Chodźmy, jesteś wśród przyjaciół, zatroszczymy się o ciebie.
Konkluzja[]
Shay zniszczył zapasy trucizny, tymczasowo paraliżując działania gangów w Nowym Jorku. Zatrzymał sobie także granatnik.
100% synchronizacji[]
Żeby uzyskać stuprocentową synchronizację z Shayem, należy:
- Zabić trzech nieprzyjaciół jednym granatem.
- Uśpić 10 strażników.