Pan Walpole, jak mniemam? – wirtualna prezentacja wspomnień genetycznych Edwarda Kenwaya z 1715 roku, ponownie odtworzona w 2013 przez Analityka Abstergo Entertainment za pomocą Animusa Omega.
Opis[]
Edward, podając się za Duncana Walpole idzie do posiadłości gubernatora Kuby, aby przekazać mu mapy i tajemniczą kostkę, które znalazł przy asasynie.
Przebieg[]
- Edward: Dzień dobry! Pan Walpole z Anglii do gubernatora, sądzę, że się mnie spodziewa.
- Żołnierz 1: Tak, panie Walpole, proszę wejść.
- Żołnierz 2: To jest ten człowiek? Jak oni ich nazywają, asasyn?
- Żołnierz 3: Tak, Duncan Walpole. Miał przybyć wiele dni temu.
- Żołnierz 2: Nie lubię tych obcych przechadzających się po mieście. Nie ufam im.
- Żołnierz 3: Trzymaj język za zębami! Stary gubernator ma gości z Francji i Anglii.
- Żołnierz 2: On wygląda na szorstkiego mężczyznę. Sądziłem że mógłby wyglądać bardziej... elegancko.
- Żołnierz 3: Facet od miesięcy na morzu. Nie czepiaj się!
Edward podchodzi do ćwiczących strzelanie dwóch oficerów.
- Woodes: Dzień dobry, sir! Miałbym rację myśląc, że to pan Duncan Walpole.
- Edward: W rzeczy samej.
- Woodes: Tak myślałem, Woodes Rogers, miło mi waść poznać.
- Edward: Mi również.
- Woodes: Muszę powiedzieć, że moja żona ma kiepskie oko do opisywania ludzi.
- Edward: Słucham?
- Woodes: Moja żona. Poznał pan ją kilka lat temu podczas maskarady u księcia Percysa.
- Edward: Ach! Rzeczywiście...
- Woodes: Opisywała cię jako "diabelsko przystojnego". Oczywiście było to kłamstwo, mające na celu podsysenie mojej zazdrości! Julien! Nasz gość honorowy przyjechał, pan Duncan Walpole.
- Julien: Ach, Julien du Casse. Mam nadzieję że pana przejście na stronę naszego zakonu jest szczere. Nie darzę asasynów wielką miłością, ale jeszcze mniejszą kłamców.
- Edward: Nie przyszedłem pana rozczarować.
Rogers wręcza Kenwayowi pistolet.
- Woodes: Masz ochotę na małe rozprostowanie kości, Duncanie? Stary nie jest jeszcze gotowy. Masz moje dwie najlepsze pary dopasowanych pistoletów, Duncanie, więc zachowaj ostrożność.
- Edward: Będę je traktować jak własnego syna.
Mężczyźni zaczynają strzelać do celów.
- Woodes: Wykonaj kilka strzałów, aby je poczuć.
- Julien: Kiedyś walczyły u boku człowieka, który używał takich dziewięć. Były dobrodziejstwem na polu bitwy, ale utrudniały jego zdolność w pływaniu.
- Woodes: Rzeczywiście.
- Julien: Czekam na dzień, w którym broń palna będzie wystrzeliwała cztery pociski na raz, a nie jeden.
- Woodes: Mam przyjaciela w Anglii, chciałbyś się z nim spotkać, Julienie? Nazywa się James Puckle... Pracuje nad czymś takim.
- Julien: Cudownie!
- Woodes: Dość zabawy, Duncanie. Co powiesz na prawdziwe wyzwanie?
Edward wykonuje wyzwanie Rogersa.
- Julien: Duncanie. Gdzie są twoje ukryte ostrza? Jeszcze nigdy nie widziałem asasyna tak skromnie uzbrojonego.
- Edward: Ach, zostały uszkodzone. Nie dało się już ich naprawić.
- Julien: Hm.
Julien podszedł do stołu i otworzył znajdujące się tam drewniane pudełko.
- Julien: Wybierz sobie.
- Edward: Gdzie je znalazłeś?
- Julien: Nie znalazłem ich, tylko zabrałem. To pamiątki.
Po wybraniu sobie ukrytych ostrzy, Edward idzie za templariuszami do miejsca pobytu gubernatora.
- Julien: Dwa ostrza, jak to w zwyczaju, prawda?
- Edward: Oczywiście.
- Julien: Duncanie, co powiesz na zaprezentowanie nam swoich technik?
- Edward: No ja...
- Woodes: Ależ musisz! Zorganizowaliśmy szkolenie w oczekiwaniu na twój przyjazd. Byłoby szkoda przebywać tutaj, nie widząc cię w akcji.
- Edward: Tak, oczywiście... Chodzi o to czy jest na to czas, bo jeśli tak to ja chętnie pokaże co potrafię.
- Woodes: Tutaj, widzisz. Są to sytuacje dostosowane do twoich umiejętności. Śmiało! Ostrze w tłumie zawsze jest najprostsze do obsługi. Nie jest pretensjonalne. Tylko szybkie i czyste.
Edward wykonał zabójstwo za pomocą swojego ostrza na jednym z manekinów.
- Julien: Pokaż nam inną technikę.
- Woodes: Kryjówka w sianie jest całkiem pomysłowa, nie sądzisz?
Edward wykonał zabójstwo z siana na manekinie.
- Woodes: Boże! To jest duch! Przewagi zaskoczenia nie mogą być zawyżone, czyż nie jest tak?
Edward wykonał zabójstwo w tłumie.
- Woodes: Na Boga! To sprytna sztuczka.
- Julien: Wasze zabójstwa z powietrza mają w sobie poetyckie piękno, mimo widocznych jakości. Pokaż nam je.
Edward wykonał zabójstwo z powietrza.
- Julien: Wspaniale! Czy jest również możliwe, aby zadać morderczy cios z dużą prędkością?
Edward wykonał zabójstwo w biegu.
- Julien: Boże! Takie mocne uderzenie.
- Woodes: Fascynujące.
Mężczyźni ruszyli dalej.
- Julien: Asasyni dobrze cię wyszkolili, Duncanie. Wybrałeś doskonały moment, aby ich opuścić.
- Woodes: To wielkie ryzyko, jak sobie wyobrażam. Zdradzenie asasynów nigdy nie jest dobre dla własnego zdrowia.
- Edward: No cóż, podobnie jak picie alkoholu, tylko że ja jestem gotowy na problemy z obu stron. A jaki jest twój cel tutaj, panie? Czy jesteś współpracownikiem gubernatora? Czy jego starym znajomym, podobnie jak ja?
- Julien: Pistolety, noże, armaty, granaty... Wszystko, co może zabić człowieka, ja jestem w stanie zapewnić.
- Woodes: A więc po prostu przemytnik.
- Edward: A jak się miewa pańska żona w te ostatnie dni, kapitanie Rogers? Przebywa ona w Hawanie?
- Woodes: Mam nadzieję, że dobrze. Ale w sumie nie wiem. Byłem na Madagaskarze przez jakieś cztery miesiące, polowałem tam na piratów. Zajęło to trochę pracy, aby ich stamtąd wszystkich usunąć, ale w końcu nam się udało. W przyszłości, mam nadzieję, skorzystam z tych samych taktyk w Indiach Zachodnich.
- Edward: A jak pan sobie z nimi poradził?
- Woodes: Bardzo prosto. W większości piraci są ignorantami jak małpy. Ja tylko oferowałem im wybór... Albo przyjmą ułaskawienie i wrócą do Anglii bez grosza, ale jako wolni ludzie, lub zostaną powieszeni.
- Edward: Myślę że pana następnym celem będzie Nassau?
- Woodes: Masz bardzo przenikliwy umysł, Duncanie. Rzeczywiście.
- Edward: Życzę powodzenia.
Rogers, du Casse i Kenway podchodzą do niewielkiego stolika, przy którym siedzi starszy mężczyzna, a obok niego stoi wyposażony w stalowy pancerz i hełm wojownik.
- Woodes: Wielki Mistrzu! Pan Duncan Walpole przyjechał.
- Laureano: W rzeczy samej... Oczekiwaliśmy waści tydzień temu.
- Edward: Przepraszam, gubernatorze. Mój statek został napadnięty przez piratów. Został przez nich zatopiony. Przybyłem tu dopiero wczoraj.
- Laureano: Niefortunne. Wybacz moją ostrożność, ale czy zdołałeś uratować przed tymi piratami to, co mi obiecałeś?
- Edward: Ach, tak panie, zdołałem.
Edward wręcza gubernatorowi fiolkę i mapy, które znalazł przy asasynie.
- Laureano: Wspaniale. Asasyni mają dostęp do większej ilości zasobów, niż myślałem, ale to i tak za mało, aby nas powstrzymać. Miło mi w końcu pana poznać, Duncanie. Serdecznie witamy. Chodźcie panowie. Mamy wiele do omówienia.
Mężczyźni wchodzą do niewielkiego pomieszczenia, w którym znajduje się stół, na którym leży mapa Indii Zachodnich.
- Laureano: W końcu się spotykamy. I to w jakiej kontynentalnej kompanii... Anglia, Francja, Hiszpania... Obywatele smutnych i skorumpowanych imperiów. Ale teraz jesteście templariuszami. Tajnymi i prawdziwymi ustawodawcami świata. Proszę podnieście swoje ręce.
Laureano bierze pierścienie templariuszy i zakłada je na palce Rogersa, du Casse i Kenwaya na znak członkostwa w zakonie.
- Laureano: Zapamiętajcie nasz cel. Prowadźcie wszystkie niepokorne dusze, dopóki nie zejdą na dobrą drogę. Prowadźcie wszystkie krnąbrne pragnienia, dopóki namiętne serca nie zostaną schłodzone. Prowadźcie wszystkie niepokorne umysły, do bezpiecznego i trzeźwego myślenia. Na chwałę Ojca Zrozumienia, niech rozpocznie się nasze dzieło.
Templariusze podchodzą do stołu.
- Laureano: Parę lat temu, mój doradca polecił mi odnalezienie w Indiach Zachodnich zapomnianego miejsca prekursorów o nazwie Obserwatorium. Spójrzcie na tą mapę i zapamiętajcie ją. Opowiada ona starą i ważną historię. Przez dwie dekady starałem się zlokalizować obserwatorium... Miejsce to podobno zawiera narzędzie niesamowicie użyteczne i zawierające ogromną moc. Żeby je uruchomić, należy umieścić w nim pewną kryształową kulę. Urządzenie to, da nam możliwość do zlokalizowania i monitorowania każdego człowieka na Ziemi, niezależnie w jakim miejscu przebywa. Można sobie tylko wyobrazić, co to znaczy mieć taką moc. Dzięki temu urządzeniu, nie będzie żadnych tajemnic i kłamstw wśród ludzi. Brak oczustw, tylko posiadanie czystej sprawiedliwości. To jest obietnica, jaką daje nam obserwatorium. I musimy wziąć to we własne ręce.
- Woodes: Wiemy gdzie to jest?
- Laureano: Wkrótce będziemy. W naszych rękach jest jeden człowiek, który wie. Zwie się Roberts, kiedyś nazywany mędrcem.
- Julien: Minęło czterdzieści pięć lat, od kiedy ktoś widział prawdziwego mędrca. Możemy być pewni, że ten jeden jest autentyczny?
- Laureano: Jesteśmy przekonani, że tak.
- Woodes: Asasyni po niego przyjdą.
Laureano odchodzi od stołu.
- Laureano: Owszem przyjdą. Ale... dzięki informacjom, które przekazał nam Duncan, asasyni nie będą dłużej nas niepokoić.
Torres podaje swoim podwładnym kieliszki wódki.
- Laureano: Wszystko będzie jasne jutro, panowie, kiedy razem będziemy przesłuchiwać mędrca. Do tego czasu... Pijmy. Za odnalezienie obserwatorium. Za jego moc, dzięki której królowie upadną, duchowni będą się kryć, a serca i umysły świata będą nasze.
Konkluzja[]
Edward przekazał mapy i fiolkę gubernatorowi, w wyniku czego trafił do zakonu templariuszy. Dowiedział się również o dziwnym obserwatorium i tajemniczym mędrcu.
100% synchronizacji[]
Aby zdobyć 100% synchronizacji należy:
- Wykonać wszystkie wyzwania strzeleckie Rogersa.
- Okraść wszystkich templariuszy.